W tym miejscu moja szczegółowa relacja się kończy, dalej już nie robiłem zdjęć.
Ogólnie dalej było tak że zamontowałem rozdzielnię, spiąłem wszystko razem, przyjechał znajomy elektryk który odciął mi pempowinę, tj stary przewód z którego przedtem oraz w czasie remontu ciągnałem prąd z licznika i podłączył mi nowy 3x10mm który był przygotowany z licznika do nowej rozdzielni i resztę remontu już jechałem na nowej istnalacji. Elektryk był niezbędny bo potrzebna była plomba zakładu energetycznego
Ogólnie tę rozdzielnię to trochę słabo zrobiłem, bo mogłem tam wszystko grzebieniem spiąć, a nie użyłem go, przez co jest strasznei dużo przewodów, w planach jest jej poprawka, ale działa od 6 lat i na razie mi się z tym nie śpieszy.
Oczwiście jakby ktoś chciał drążyć temat to na instalację mam projekt itp itd i podpis tego kto podpinał całość do licznika i co tam jeszcze trzeba i co kto chce ;)
Nie było już żadnych GK więc na resztę ścian poszły szpachle i gładzie jak w pokojach.
Miałem duże płytki podłogowe do kuchni więc przyszedł majster i mi je ułożył. W tej kwestii oddałem się w ręce fachowca.
"Miałem duże płytki podłogowe do kuchni więc przyszedł majster i mi je ułożył. W tej kwestii oddałem się w ręce fachowca."
OdpowiedzUsuńPo zrobieniu elektryki samemu w wielkiej płycie :) To chyba znak, że remont trwał po prostu za długo.
Super relacja, nawet mimo braku efektu końcowego.
Przede mną to samo już wkrótce.
Szykuję się do generalnego remontu. Równanie ścian i podłóg, być może cały jastrych na nowo. Burzenie kabiny łazienkowej i stawianie jej na nowo, do tego wymiana elektryki i drzwi. Plan wciąż się tworzy, ale nerwy spore, bo nie wiadomo ile to kucie potrwa.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń